Przekonują świat, że jest im dobrze. Przecież samodzielnie kroczą przez życie i świetnie sobie radzą. Zarabiają, spłacają raty za mieszkanie, mają czas na kurs salsy, wyjazd do Nepalu, spotkania z przyjaciółmi. I za nic się nie przyznają, nawet przed sobą, że kiedy wracają do domu i zasypiają z książką na kolanach, telewizor musi być włączony. Migoczący ekran daje im poczucie bezpieczeństwa i złudzenie, że ktoś jest obok.

Randka TAK – życie NIE
– Czasami nie wiem, co mam o sobie myśleć. Unikam związków i jednocześnie ich pragnę. Chcę z kimś być, marzę o tym, a kiedy już kogoś poznam, wycofuję się – Marta tak otwarcie rozmawia tylko ze swoimi przyjaciółkami. Z mężczyznami, z którymi się spotyka – nigdy. – Zresztą nigdy żadna moja znajomość z facetem nie dobrnęła do takiego etapu, żebym mogła się przed nim wypłakiwać czy przyznawać do porażek. Mimo że dobrze oceniam potencjalnego partnera, zawsze znajdę jakiś powód, żeby zrezygnować z kontynuowania znajomości. To stało się standardem.

W tej chwili kocham bez wzajemności. Ale któż to wie, czy gdyby on się zaangażował, znowu nie zrobiłabym kroku w tył? – zastanawia się Marta.

Adriana Klos, psychoterapeutka z ośrodka Strefa Zmiany uważa, że osoby unikające wchodzenia w związki, mogą się bać, że zostaną “zdemaskowane”. Przebywając z kimś często albo mieszkając pod jednym dachem, pokazujemy się takimi, jakimi jesteśmy naprawdę. Z gorszymi humorami, oczami opuchniętymi ze zmęczenia. Nie da się tak łatwo ukryć porażkę poniesioną w pracy, bo emocje i zachowanie nas zdradzą. Natomiast spotykając się z kimś od czasu do czasu, można pokazać się w perfekcyjnym wydaniu. – Te kobiety, które mają zaniżone poczucie własnej wartości, starają się sprawiać wrażenie osób silnych, poukładanych, wręcz idealnych. Idealna praca, idealny dom, ciekawe życie ma być ich wizytówką. Dlatego nie okażą słabości. Natomiast będą manifestować, jak świetnie radzą sobie z trudnościami, więc nie potrzebują pomocy – tłumaczy psychoterapeutka i dodaje: – Te osoby sądzą, że taka postawa jest pożądana przez innych. Większość z nich tego właśnie nauczyła się w rodzinnym domu: radzenia sobie ze wszystkim, bycia silną. Tylko, że to są pozory. Każda z nas ma chwile słabości, potrzebuje wsparcia. Problem w tym, że niektóre nie potrafią się przyznać do tego nawet same przed sobą. Nie mogą więc też z tego czerpać, korzystać. …..
tekst S.Monostori w Elle-czerwiec 2011

czytaj wiecej:
kliknij tutaj