Violetta Villas śpiewała, że nie ma miłości bez zazdrości. Sporo w tym prawdy, jednak nie można przesadzać również w drugą stronę. Ciągłe podejrzenia i obsesja na temat partnera mogą zniszczyć nawet najsilniejszy związek. Dobrze o tym wiemy, jednak nadal niektóre z nas nie mogą zrozumieć, dlaczego najbliższa osoba nie poświęca nam całego wolnego czasu. Z czego to wynika i jak wyleczyć się z obsesyjnej zazdrości?

Martyna kocha swojego chłopaka, lubi spędzać z nim czas i bardzo zależy jej na związku. Ale nie może się powstrzymać od kontrolowania go, nie jest w stanie mu tak naprawdę zaufać. Sprawdza co jakiś czas jego komórkę, przepytuje, gdzie był, z kim i co robił. Sama wymyśla mnóstwo czarnych scenariuszy, snuje katastroficzne wizje o jego zdradach. Zadręcza swoją podejrzliwością i jego, i siebie. Zazdrość o Michała stała się niemal jej obsesją.

 Podszepty bestii
Takich męczarni często doświadczają ludzie o niskim poczuciu własnej wartości, niewierzący w siebie i swoje możliwości. Martyna jest ładną i inteligentną dziewczyną, ale jej doświadczenia życiowe nie pozwoliły zbudować w sobie tej bazy, jaką jest zdrowa pewność siebie.

Dziewczyna nie potrafi zaufać swojemu zdaniu, oprzeć się na sobie. Zawsze szuka potwierdzenia swojej wartości u innych, u przyjaciół, znajomych, rodziny, ale przede wszystkim u swojego partnera. Jeśli jest wesoły, stoi przy niej i zgadza się z tym, na co ona akurat ma ochotę, wszystko jest w porządku. Lecz gdy chce wyjść na spotkanie z kolegami, gdy wyjeżdża służbowo lub chociażby chce pobyć sam, poczytać czy obejrzeć mecz w telewizji, jest to dla Martyny niemal dramat. Czuje się zraniona, niekochana, nieważna. W jej głowie pojawiają się straszne myśli, zaczyna podejrzewać go romans, wszczyna awantury, które krok po kroku niszczą jej związek.

Nie potrafi zrozumieć potrzeb Michała, jego pasji i własnego świata, który każdemu jest potrzebny i wcale nie musi zagrażać związkowi.

Wielki on, mała ja

Wiele kobiet, podobnie jak Martyna, idealizuje obraz swojego chłopaka, umniejszając jednocześnie samą siebie. On wydaje się wspaniały i mądry. O sobie natomiast myślą często: jak sobie poradzę bez niego? Czy kogoś jeszcze znajdę, gdyby mnie zostawił? To na pewno moja wina, że on wychodzi z domu, pewnie jestem nudna, woli kolegów, sport, swoje sprawy.

Takie myśli potęgują tylko złe samopoczucie i obawy. Wmawiając sobie, że będą same, że nie poradzą sobie, umniejszając obraz swojej osoby we własnych oczach, kobiety zaczynają mocniej koncentrować się na partnerze, zamiast na sobie, zaniedbują przyjaciół, własne zainteresowania. On staje się całym ich światem.

Uczucie tak, agresja nie
Odrobina zazdrości w każdym związku jest jak najbardziej naturalna, bo ludziom zależy na sobie, nie chcieliby siebie utracić, a zawsze istnieje potencjalna możliwość, że w życie pary może wkroczyć ktoś trzeci.

Możesz odczuwać zazdrość w wielu sytuacjach, masz prawo ją przeżywać, a nawet wyrażać. Jeśli mówisz o swoich uczuciach, ale nie atakujesz i oskarżasz drugiej osoby, nic złego się nie dzieje. Każdy nawet lubi czasem zobaczyć, że ukochanej osobie na nas zależy, że jest o nas zazdrosna.

Kiedy na przykład twój partner długo rozmawia z jakąś kobietą, ogląda się za innymi na ulicy lub w restauracji, gdy jesteście razem, masz prawo poczuć się zazdrosna i zła. I możesz mu powiedzieć, co przeżywasz, gdy on tak robi. Jeśli czujesz się zaniedbana, jego żarty o ładnej koleżance z pracy czy opowieści o byłej dziewczynie sprawiają ci przykrość, możesz zaprotestować. Być może twój partner nie zdaje sobie sprawy, że tak to odbierasz.

Warto rozmawiać o swoich uczuciach, ale oskarżenia, obsesyjna zazdrość, zadręczanie partnera i siebie podejrzeniami czy kontrolowanie go zniszczy każdą relację. Gdy nie ma zaufania, nie można mówić o bliskości, a na tym opiera się dobry związek.

art. ukazał się na stronie serwisu wp.pl: