Terapia par
Aby tworzyć dobry i trwały związek potrzeba dwojga dojrzałych osób, które mocno stoją na własnych nogach, potrafią prosić o pomoc i wsparcie ale sami też mogą je dać drugiemu – mówi w rozmowie z dziennikarką Rzeczpospolitej, Adriana Klos, psycholog i psychoterapeuta
Co jest największym wyzwaniem w byciu z drugą osobą?
Trudno jest zrozumieć, że nikt nie jest idealny, że partner oczywiście pomaga nam w zaspokajaniu naszych potrzeb, ale nie jest tylko od tego, aby spełniać nasze oczekiwania, leczyć rany i kompleksy. Ma prawo się od nas różnić, lubić inne rzeczy, mieć swoich przyjaciół, własne pasje i czas tylko dla siebie. Podobnie jak my mamy do tego prawo. Związek kwitnie, gdy możemy dzielić się tymi różnicami, cieszyć z podobieństw i wnosić swoje zainteresowania. Zapominamy też, że miłość i związek nigdy nie są takie same, zmieniają się podobnie jak my sami i życie wokół nas. Euforia nie trwa cały czas, o temperaturę związku trzeba dbać. Czasem ludzie smucą się, że już nie jest tak, jak dawniej. No pewnie, że nie jest, bo to niemożliwe. Nie jest tak samo, jest inaczej, ale to wcale nie znaczy, że to koniec związku i trzeba szukać szczęścia gdzie indziej.
Z czego mogą wynikać kryzysy w związkach?
Ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać, wstydzą się ujawniać swoje potrzeby i uczucia. Przemilczane nieporozumienia czy rozczarowania potrafią urosnąć do rozmiarów prawdziwych problemów, ludzie odsuwają się od siebie, staja się sobie coraz bardziej obcy. Zwłaszcza w sytuacjach trudnych, kryzysowych, potrzebujemy dużo wsparcia i zrozumienia. Jeśli się nie możemy porozumieć lub wcale nie rozmawiamy, pozostajemy w związku samotni i niezadowoleni. Czasem decydujemy się mówić, ale komunikacja zamienia się w oskarżenia, wyrzuty czy krytykę. Obserwuję w swojej praktyce psychoterapeuty, że ludzie cały czas mają duży kłopot z asertywnym wyrażaniem siebie i przyjmowaniem innych. Szkoleni w negocjacjach biznesowych, nadal mylą asertywność z agresją i z trudem bronią swych granic lub przekraczają granice drugiego człowieka. Wobec partnera często mają nierealistyczne oczekiwania, że będzie dla nich lekiem na całe zło tego świata. Nikt w pojedynkę nie poradzi sobie z takim wyzwaniem.
Dlaczego ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać?
Ludzie często sadzą, że nie wypada ujawniać swoich uczuć, potrzeb. Mają mnóstwo stereotypowych przekonań, które ograniczają życie, utrudniają porozumienie z drugim człowiekiem. Mężczyźni krępują się powiedzieć żonie: „tak często czuję się krytykowany przez ciebie a potrzebuję, żebyś mnie doceniła, pochwaliła”. Zamykają się w sobie, oddalają, często też zaspokojenia swych potrzeb szukają gdzie indziej, nawiązują romanse, dochodzi do zdrady…
Wyidealizowana wizja partnera przekreśla szansę na udany związek?
Bardzo ją utrudnia bo to fałszywe założenie i z góry jest skazane na porażkę. Aby tworzyć dobry i trwały związek potrzeba dwojga dojrzałych osób, które mocno stoją na własnych nogach, potrafią prosić o pomoc i wsparcie ale sami też mogą je dać drugiemu. Mają zdrowe poczucie własnej wartości, wiedzą, czego potrzebują i potrafią to otwarcie komunikować. Wiedzą, ze nie ma ideałów ale my sami mamy wpływ na swoje życie, także na swój związek. Powinniśmy mówić co nam się podoba a co nie, bo inaczej, skąd nasz partner ma to wiedzieć?
Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że przyczyną kryzysu może być on sam, a nie – partner. Przecież szczęśliwy związek, to także nieustanna praca nad sobą?
Dokładnie tak. Nie musimy zmieniać partnera, on się zmieni gdy my zmienimy własne zachowania. Gdy będziemy więcej pytać, słuchać, rozumieć niż krytykować. Damy sobie i jemu prawo do bycia sobą, zaczniemy rozmawiać i mówić o swoich potrzebach, uczuciach z własnej perspektywy, łagodnie lecz stanowczo.
Czasem ciężko iść na kompromis. Co jeśli nie można zaakceptować pewnych zachowań partnera?
Warto odróżniać rzeczy naprawdę ważne od tych nieistotnych. Jeśli partner nas upokarza, upija się, czy zdradza, to nie możemy tego akceptować. To uderza w nas, w naszą godność osobistą, poczucie naszej wartości jako człowieka. Ale jeśli to są pozostawione nie w tym miejscu buty czy książki, albo pasta wyciskana od środka tubki, to naprawdę nie ma żadnego sensu zaprzątać sobie i jemu tym głowy. Nie zmieniajmy siebie na siłę ale szanujmy te swoje różnice, poznawajmy siebie nawzajem, dzielmy się sobą. To właśnie jest ciekawe w związku dwojga ludzi i to nas wzbogaca.
Partnerzy niejednokrotnie błędnie interpretują swoje potrzeby. Związki rozpadają się, ponieważ brakuje wzajemnego zrozumienia. Jak nie dopuścić do bycia „samotnym we dwoje”?
Czasem ludzie ulegają błędnym przekonaniom, że np. partner powinien nas rozumieć bez słów, domyślać się, czego potrzebujemy, o co nam chodzi. Ale mit o dwóch połówkach jabłka jest fałszywy, nikt nie musi domyślać się o czym tak naprawdę marzymy, jesteśmy zupełnie innymi ludźmi, różnimy się od siebie i w odmienny sposób patrzymy na różne sprawy. Jeśli nie mówimy otwarcie, czego chcemy a na co się nie zgadzamy, raczej nikt się nie domyśli, bo przecież każdy jest inny i ma inne potrzeby, inaczej widzi świat. I warto zrozumieć, że nawet kochający się ludzie będą się nawzajem ranić. Bo jeśli ja np. chcę, żeby mój mąż dziś został w domu, bo mam chandrę i nie chcę być sama, a on ma od dawna zaplanowane ważne spotkanie, to dla niego to trudny wybór i muszę się liczyć z tym, że tym razem wybierze to drugie. Ja też mogę zadzwonić do przyjaciółki lub zaplanować na wieczór coś miłego dla siebie, obejrzeć dobry film, poczytać ciekawą lekturę. Dając drugiemu prawo do bycia sobą, musimy nastawić się na ryzyko odmowy, rozczarowania i zranienia. I tak właśnie musi być, nie ma na to rady.
Odległość może stać się przyczyną rozpadu związku. Jak do tego nie dopuścić?
Dla niektórych codzienna obecność partnera jest wręcz koniecznością, nie potrafią funkcjonować oddzielnie. Jeśli nie jesteśmy w stanie zaakceptować tego, że partner jest w ciągłych rozjazdach, taką ma pracę lub taki styl życia mu pasuje, lepiej zawczasu mu to zakomunikować. Jeśli on z kolei nie wyobraża sobie innego życia, to najpewniej taki związek nie przetrwa. Ale jeśli to jest chwilowa konieczność, są sposoby aby to przetrwać: często kontakty telefoniczne, także przez komunikatory, kiedy możemy widzieć się dzięki kamerze, informować na bieżąco, co u nas, co się dzieje, jak dzieci, co w pracy itp. Czasem dzięki takim rozłąkom paradoksalnie możemy wiedzieć więcej o sobie i przybliżyć się do siebie, w sensie emocjonalnym.
Co może pomóc w podtrzymywaniu „domowego ogniska”?
Związek to zawsze pewien kompromis pomiędzy byciem wolnym i niezależnym, między przestrzenią dla własnego rozwoju a zależnością od drugiego, byciem z kimś blisko. Warto, żeby każdy dbał o bycie w zgodzie ze sobą i swoimi potrzebami ale także o pielęgnowanie tej wspólnoty. Pomagają wspólne rytuały, tradycje domowe, które podtrzymujemy i pielęgnujemy, jakieś wspólne wyjścia, wyjazdy, posiłki jedzone razem, nawet randki. Trzeba dbać o tą jakość zwaną parą; nie przetrwa pozostawiona sama sobie, bez pomocy i codziennych wysiłków każdego z partnerów.
Kiedy pojawia się problem nie do rozwiązania?
To od nas samych zależy, jaki problem jest do załatwienia a jaki już nie do rozwiązania. Póki jest w ludziach chęć dogadania się, porozumienia, bycia razem, póki jest miłość, wiele spraw i kłopotów jest do naprawienia. Czasem nawet zdradę ludzie potrafią sobie wybaczyć, ale trzeba o tym rozmawiać, rozumieć z czego wynika, uznać swój udział w kryzysie związku, mówić o uczuciach, dzielić się refleksjami. Wspierać się wzajemnie, słuchać i starać się rozumieć.
wywiad ukazał się w serwisie rzeczpospolita.pl
[really_simple_share]