Irena pije często w sytuacjach towarzyskich. Właściwie w każdy weekend, od piątku do soboty pije i imprezuje. Zwalnia dopiero w niedzielę, kiedy leczy kaca i zbiera siły na kolejny tydzień. „Taka praca”, tłumaczy sobie. Irena pracuje w domu mediowym, ma częsty kontakt z klientami, którym sprzedaje reklamy. Ale w gruncie rzeczy dziewczyna domyśla się, że pije, bo wtedy szybciej rozluźnia się, czuje się bardziej pewna siebie, atrakcyjna i wartościowa. Na trzeźwo niezbyt dobrze czuje się sama ze sobą.

Magda pije właściwie codziennie. Po całym dniu pracy chętnie sięga po lampkę wina do kolacji. Czasem są to dwie lampki, a nawet cała butelka. „Czy to już niepokojące?”, pyta samą siebie. Boi się, bo wie, że poczucie samotności, braku sensu życia i pustki jest dla niej na trzeźwo nie do zniesienia. Wino powoduje, że może choć na chwilę o tym zapomnieć.

Uśpione emocje

Zaczarowana moc alkoholu polega na jego silnym wpływie na ludzkie emocje. Bardzo szybko potrafi zniwelować napięcie, jakie jest w człowieku, poprawić nastrój, osłabić lęk, niepokój, smutek czy ból. Nieśmiały człowiek potrafi zmienić się w lwa salonowego, bo po alkoholu przestaje się tak bardzo kontrolować, cenzurować swoje zachowanie, zaczyna sobie odpuszczać, puszcza stres i napięcie. Czuje się wreszcie kimś sympatycznym i interesującym dla innych. Trudno się dziwić, że podoba mu się ten stan. Chce pozostać tym fajnym i otwartym człowiekiem, pewnym siebie i swojej wartości.

Jak Irena, która po kilku drinkach, zapomina o swojej nadwadze i braku motywacji, o niezrealizowanych planach i o kryzysie w swoim małżeństwie. Wtedy nie musi się tym wszystkim martwić, wraca odczucie lekkości i nadzieja, że trudne sytuacje w jej życiu jakoś się przecież kiedyś muszą wyjaśnić.

Pokusa sięgania po alkohol będzie tym większa, im trudniejsza sytuacja, w jakiej człowiek się znajduje, im większy kryzys, ból i cierpienie. Środek odurzający i usypiający emocje, jakim niewątpliwie jest alkohol, pomoże zapomnieć o przeżytych traumach, o wypadkach, stracie kogoś bliskiego, o zdradach i samotności, o poczuciu bezwartościowości czy pustki życiowej.

Zatruty owoc

Niestety koszty takiego sztucznego poprawiania sobie nastroju są bardzo wysokie. Ten rozluźniający skarb, który powoduje, że zapominamy zło i czujemy własną moc, tak naprawdę jest pułapką, która szybko potrafi wchłonąć nas w swoje sidła. Oczywiście nie wszyscy pijący dużo i ryzykownie uzależniają się, jednak granica jest subtelna i często trudno wycofać się w porę, zanim zacznie się prawdziwy problem z uzależnieniem. Trudno rozpoznać ten moment, bo nie uzależniamy się nagle, ale dzień po dniu, krok po kroku, często udając przed sobą, że nic złego się nie dzieje i że możemy przestać pić w każdej chwili. Tak jak Magda, która odsuwała od siebie myśl, że może mieć problem alkoholowy.

cały artykuł czytaj na :

http://kobieta.wp.pl/kat,49400,title,W-sidlach-alkoholu-dlaczego-pijemy,wid,15049567,wiadomosc.html